Ano dobrze się czułam 🙂
Impreza zaczęła się o 16. Mały kościółek w Sarbicach pękał w szwach i wielu gości stało przed kościołem. Dziewczynki na czas mszy były z dziadkami. Moi rodzice postanowili przyjechać i zająć się nimi na czas mszy i zupy na weselu. Tak żebyśmy odstali kolejce z życzeniami i na spokojnie się posilili pierwszą weselną strawą 🙂 To był niezły patent, bo zajęło to tyle czasu, że dziewczyny odebraliśmy od nich (jeszcze przed zupą) dopiero o 19-stej 🙂 Gości było strasznie dużo. Nie licząc dzieci, młodych i świadków było ich 180, czyli w sumie wszystkich jakoś ponad 200 osób! Młodzi byli przejęci i na maxa szczęśliwi. Promieniali i widać było, że to ich dzień 🙂
Pierwsze wrażenie było, że jestem zbyt mało odświętna Sukienka jeszcze pół biedy, ale rano nie odwiedziłam fryzjera i byłam z tym w mniejszości :[ Cóż… Jak to Lutka powiedziała: Nadrabiałam dziećmi. Dom weselny Rajski dworek w Drzewicy był przygotowany na przyjęcia weselne 100%-owo. Jedzenia było wbród i była pyszne. Na parterze była sala i stoły, a na piętrze pokoje. Był jeden apartament (zajmowali go młodzi), dwie jedynki (dzięki dziewczynkom jeden dostaliśmy my 🙂 i naście dużych pokoi w którym stało 4 lub pięć łóżek (dwuosobowych kanap) między którymi każdą wolną przestrzeń zajmowały dmuchane dwuosobowe materace. Jak się zresztą w nocy okazało miejsc noclegowych i tak było za mało, bo raz po raz ktoś próbował wejść do nas, by sprawdzić czy u nas gdzieś można się położożyć 😉 Łazienki były na korytarzach.
Łucja była zachwycona. Najperw tańczyła na pustym parkiecie, a potem odkryła w bocznej sali stoły dla dzieci (balony, ciasta, soki i owoce) i tam w rozbawionym towarzystwie zapomniała o rodzicach 🙂 Lilak padł o 20-stej. Pochyliła łepek i przybiła gwoździa. Odniosłam ją do pokoju, przyczepiłam do pasa elektryczną nianię i wróciłam na salę. Łucja odpadła dwie godziny później. Zobaczyłam jak opiera się o kominek (nie paliło się w nim) i przygotowuje do snu na stojąco, więc złapałam Diabla i zanieślimy ją do siostry. Potem pierwszy raz od bardzo dawna wytańczyłam się z moim mężem 🙂 Jeśli chodzi o repertuar weselny to nie było Białego Misia, ale była Wolność (Niech żyje wolność, wolność i swoboda, wolność i zabawa i dziewczyna młoda), Kanikuły (śpiewane po rosyjsku -uwielbiam ten kawałek i muszę go sobie ściagnąć jako dzwonek na komórkę :), Straciłam cnotę (klasyk) i ze dwa kawałki Dody (taka weselna nowość). Imprezę prowadziła babka przy której dinozaury rocka mogą się kondycyjnie schować. Gezjer energi o strunach głosowych nie do zdarcia… Ojciec panny młodej niustannie kursował między stolikami z koszykiem i wymieniał puste butelki Pana Tadeusza z etykietami "Wodka weselna" na pełne… Myśmy się zmyli ok 2 w nocy (zresztą niewiele to zmieniło, bo na górze wszystko było słychać równie głośno i wyraźnie jak na dole) a kapela przestała grać o 7 rano. O ósmej dziewczyny sie obudziły. Poprawiny zaczynały się o 14-stej, kapela startowała od 15-stej, więc pomimo wczesnych planów po śniadaniu (właściwie to nie było śniadanie, ale ci co się budzili szli na salę i przy takim stloe krytym strzechą ucinali sobie kiełbasę, kawał szynki z nogi i smarowali chleb smalcem; w pustej kuchni można było znaleźć czajnik i herbatę, a na stołach stały ciasta…) powrót rozpoczęliśmy ok 11 . O 13 byliśmy w domu i do 17-stej spaliśmy całą czwórką na jednym łóżku. Na obiad z racji lodówkowych pustek podskoczyliśmy do knajpy. Podobało nam się. Doszliśmy do wniosku, że mieliśmy unikatową szansę na dwa własne wesela a nie skorzystaliśmy… Trzeba więc będzie zrobić huczne obchody pięciolecia! 😉
Jedna z zabaw weselnych. Każde z młodych musi powiedzieć po jednej cesze charakteru tego drugiego, każdą kolejną na jedną z liter jego imienia. Najpierw był Dominik:
-
E – jak elokwentna, M – jak moja, I – jak…
-
Intrygująca! – jeden z gości kajakarzy!
-
I – jak Inteligentna, L – jak…
-
Luxusowa! – ten sam kajakarz! 🙂
-
L – jak Lubiana przez wszystkich, I – jak Inna niż wszystkie, A jak Absolutnie piękna..:)
Potem zajęłam się słuchaniem jaki to Dominik jest Doskonały i Odważny, ale Diabli mi brzęczy do ucha, jaka to jest Justyna… I słyszę Y- jak Yeti… Więc się ocknęłam i fuknęłam:
- Co jak Yeti?!
- A znasz inne słowo na Y?