Uciekająca panna młoda/ Biegnący Pan Młody

Noc poślubna minęła bez większych atrakcji ;[. Ja odpaliłam pranie, a Diabli zasnął przy jakimś meczu (czyli podwiązka jest nieskuteczna ;). A może i nie zasnął, ale ja już spałam jak przyszedł do łóżka 🙂 A dziś jadę z dziewczynkami do rodziców. Żaden wielki powód, czy wyprowadzka do mamy – po prostu obiecywałam Lutce, że jeszcze tego lata do nich wpadnę, a ma być ładna pogoda i to dobry pomysł. Tym bardziej, że we wtorek Diabli wyjeżdża na szkolenio-integrację do jakiegoś Spa i wraca w sobotę. Więc i tak byłabym sama. Tam sobie pojeździmy na rowerze i odpoczniemy. Tatin przyjedzie po nas w niedzielę, potem czeka mnie góra prania do wykonania w parę godzin i we wtorek rano lecimy na grecką wyspę po resztki słońca i zasłużone rodzinne wakacje 🙂

A dziś wieczorem będziemy uważnie oglądać tiwi, bo Diabli biegnie w Nike Human Race 😉 Trochę szkoda, że nie będzie nas przy tym, ale bieg jest dopiero o 17 i to trochę późno. Jeśli nie dobiegnie pierwszy 😉 i nie będzie z nim wywiadu w tiwi… to na stronie Nike będzie można spr lokatę w tej milionowej społeczności biegaczy. I obejrzeć filmik jak przecina linię mety! :))

nike_humanrace.jpg

Ślub + double Chrzciny (vol 1)

Kochany mężu,

Nie ma u nas zwyczaju przemów w trakcie ślubu i może i szkoda. Bo bardzo chciałabym Ci powiedzieć, że cieszę się, że wzięliśmy dziś ślub. I o ile za pierwszym razem (zimą w 2006) miałam masę wątpliwości czy to dobry krok dziś już ich nie było. Nie boję się końca wolności i nowych zobowiązań. Wiem, że trafiłam na niezwykły skarb (Ciebie!) i że jesteś najwspanialszym facetem jaki może być. Dostałam od Ciebie dwa cudowne prezenty z których jeden już śpi a drugi pewnie zaraz uśnie. I nic więcej nie napiszę, bo właśnie wróciłeś z biegania i zaraz będziesz mieć muchę, że się Tobą nie interesuję 🙂

Bardzo szczęśliwa żona

Uroczystość wyszła fantastic. Nie mam zdjęć, bo robili je inni, więc dopóki nie dostanę płytek ze zdjęciami będzie bez reportaża. Zaraz jak je dostanę braki nadrobię. Ksiądz się spisał, kościółek się podobał, jedzenie było pyszne, a goście (chyba) zadowoleni. Jakimś cudem dotarły pocztą wszystkie zamawiane gadżety a pogoda była zadowalająca. Było chłodno, ale słonecznie i dzięki temu były momenty prawie letnie. Ten ślub i te chrzciny to był dobry pomysł! 🙂

Herkules Diabloroit

Mała Lilak była kąpana w wanience. Jak była zupełnie malutka nalewaliśmy wody i przenosiliśmy wanienkę do pokoju. Tzn. Diabli przenosił. Ja jako zbierająca siły po cesarce nie dźwigałam. Jak panna miała dwa miesiące, tatin nalał wody z czubkiem, dźwignał i urwał kawał plastiku (ten plastikowy otoczek ). Hmm… Projekt 1 był kupić nową wanienkę, ale w sumie pomyśleliśmy że za 1,5 miesiąca będzie się kąpać w wannie więc to nie ma sensu. No i Lilak kąpała się w pękniętej wanience stawianej w wannie. Jakieś dwa tygodnie temu rozpoczęliśmy kąpiele we trzy 🙂 Nawet powstał na tę okoliczność cykl fotograficzny, którego z przyczyn cenzuralnych tu nie zamieszczę 🙂 No i wczoraj postanowiłam położyć mniejszą dziewczynę spać o 18 (bo nie spała od 12) więc założyłam, że padnie i po raz ostatni odbyła kąpiel w wanience. Wlałam resztę Oilana, wrzuciłam trzy ulubione łódeczki a tato zrobił zdjęcie. Dziś wanienka (pamiętająca również Łuczywo) zostanie wywalona! 🙂

Poza tym lipa ta pogoda. Serwisy pogodowe (od pogodynki do yahoo) przewidywały na jutro 21 stopni + micro zachmurzenia z przewagą słońca, ale jakoś czarno to widzę :/ Sukienka przeszła weryfikację w przeciwieństwie do butów i czapki Lilaka. To więc plan na dziś… 🙂

odkleiła od swojej stopy rozdeptany platek kukurydziany i pelnym milosci ruchem wlozyla siostrze do buzi

🙂 Oczywiscie nasze dwie siostry.

Dziś przyjeżdża Lutka. Pomyślałam, że potrzebuję jej stylistycznej porady i czas ją wciągnąć w wir wydarzeń.

  • Ale zieleń tej sukienki jest taka pastelowa?
  • No nie zupełnie. U góry jest jaśniejsza, ale im niżej tym ziemniejsza. Garnitur Ł jest jaśniejszy.
  • No to ja nie wiem czy tak może być.

Efekt taki, że znów mamy plan max. Miała przyjechać, zająć się dziewczynkami na czas kiedy wyskoczę do fryzjera, a już jest zaplanowana wyprawa do sklepu po ewentualnie inną sukienkę i buty. Będę walczyć, ale negocjacje z Lutką do łatwych nie należą :[ Przy okazji naszego ślubu więcej osób próbuje zresztą przepchnąć swoje wyobrażenia i fantazje. Taki np. Diabli:

  • Uważam, że powinnaś sobie kupić pończoszki.
  • Po co mi pończoszki?
  • Chcesz to kościoła iść z gołymi nogami?!
  • Ale ja mam pończoszki. Są w szufladzie.
  • Nigdy Cię w nich nie widziałem!

o wypadkach

Podczas porannego przegladu innych blogasów znalazłam wpis o wypadku samochodowym na jednym z nich. Kiepska sprawa. Najgorsze w wypadkach samochodowych jest, ze nie zawsze masz wplyw na co sie dzieje na drodze. Ja miałam ich dużo: mniej i bardziej powaznych stłuczek. Ale większość była z mojej winy i nawet ostatnio opowiadałam Diablowi, że mam wrażenie, że należały mi się. A np mojego wujka uderzył kiedyś odprysk opony z Tira jadacego przeciwległym pasem- nic sie nie stalo, auto zatanczylo, zostalo uszkodzone, ale nic wiecej. Ale nie mial na to co sie dzialo zadnego wplywu. Lubie myslec, ze jak jedziesz sobie max 90, spokojnie i bez niepotrzebnej brawury to jestes bezpieczny, a tak niestety nie jest.

Mielismy z Diablim dwa tygodnie temu fuxa jak udalo nam sie w nocy wyminąć drzewo lezace na naszym pasie. Ono po prostu sie pojawilo. Taki mega kosmos. Jedziemy, gadamy, zrelaksowani na maxa i nagle drzewo. Jak zupełnie inny film. Buu… Nie wiem jak mogloby byc bezpieczniej. W jednej s/f ksiazce byly skrzynki pochłaniajace energie montowane w srodkach transportu. To moglo by byc to.

Wirujące obcasy

Jakiś miesiąc temu rozpoczęłam program ochrony łydek. Łatwo mi się robią siniaki (podobno matkom karmiącym z uwagi na powstające braki wapnia jeszcze łatwiej), długo schodzą, a z uwagi na zbliżający się "dzień próby" dobrze było by ich nie mieć. Meble i przeszkody w domu zostały poprzesuwane bliżej ścian i nieustannie o tym myślałam. Po dwóch tygodniach widać było pierwsze efekty. Blaknące stare siniaki i praktycznie nic nowego! 🙂 Niestety wirujące szpilki na weselu zmasakrowały mi łydki na nowo :/ Dobrze, że choć suknia długa będzie. Chociaż tak sobie kombinowałam, że skoro już biorę ślub to może założę podwiązkę? Na pierwszym ślubie pod suknią miałam kalesony. No może nie do końca kalesony, ale to był środek zimy stulecia i założyłam białe wełniane rajstopy, które ucięłam jakoś na wysokości kolan. No a teraz lato więc możliwości inne… Chyba, że jeszcze jeden ślub zrobimy 😉

Poza tym masowo od paru tygodni wycinam metki. Nigdy mi nie przeszkadzały, a teraz jak nie wytnę to cały dzień mnie drapią. Nie wiem czy to jakiś spisek przemysłu  dziewiarskiego w Azji, czy ja się tak wydelikaciłam, ale roboty z tym wycinaniem (bo w starych ciuchach też mi przeszkadzają) sporo.

I dwie oczywiste zasady dla robiących małe remonty malunkowe:

  1. Zawsze przygotuj sobie stanowisko pracy. Nie ma znaczenia że chcesz tylko zrobić małe maznięcie wałkiem i wydaje Ci się, że rozkładanie gazet czy folii nie ma sensu. Ma sens. Sprzątanie tych małych kropeczek farby zajmie Ci kilka razy więcej czasu niż wykonanie micro ruchu pędzlem.
  2. Nie zwijaj gazet i nie likwiduj stanowiska pracy zanim farba nie wyschnie. Czasami okazuje się, że powstała smuga i trzeba malunek powtórzyć.

Michał Anioł & Picasso (Pablo+Paloma), czyli 3w1.

Czas jakiś temu Machina zrobiła taki słynny test na rodzica. Trzeba było odpowiedzieć na ileś tam pytań/zwizualizować sobie pewne sytuacje i miało to określić czy jesteś gotowy do tej roli. Pamiętam dwie:

  • Powieś na suficie arbuza, zrób w nim małą dziórkę, rozbujaj go i spróbuj wsadzić w nią utartą marchewkę, albo jakąś kaszkę.
  • Idź do sklepu z kozą. Kup to co zawsze, a przy kasie zapłać za to co masz w koszyku oraz wszystko co koza zjadła i zniszczyła po drodze. Jeśli myślisz o dwójce dzieci weź dwie kozy.

Ja od siebie dorzuciłabym też:

  • Siądź do samochodu i włącz na cały regulator muzykę. Najlepiej jakiś ostry metal (z tego gdzie co drugie słowo to death i satan). Jeśli przypadkiem lubisz taką muzę włącz chińską muzykę ludową (tego się nie da wytrzymać). Do bagażnika włóż dużego psa, który nie lubi jeździć autem (on da namiastkę nieregularnego falowania). Jedź spokojnie w ruchu miejskim.

Jakby nie było test był mocno przesadzony, bo aż tak źle z tymi dziećmi nie jest. Mnie zawsze przerażały gołe lalki porozrzucane po całym domu i sikanie na poboczu. Lalek nie zauważam (a Łuczywo konsekwetnie rozbiera każdą kolejną) a sikanie mi nie przeszkadza. Z sikaniem chyba większy problem miał Diabli, bo jak razu pewnego wysikiwał Łucję zapomniał, że baby to zawsze krzywo sikają (no tak już mamy) i poleciało mu po nogawce gajeru. 

Natomiast to co naprawdę może przeszkadzać (i czego nie przewidziałam) to pasja zdobienia wszystkiego. Ścian, książeczek, skórzanej kanapy dziadków, zabawek, itd. Kredką, flamastrem, ale najchętniej długopisem :/ Wystarczy chwila nieuwagi, a na ścianie pojawia się malowniczy fresk :/ Plan A był zgignorować i zrobić remont jak dziewczyny będą większe, ale wczoraj odkryłam, że mamy jeszcze resztki farb i zaczęłam to zamalowywać. Jakimś cudem co niektóre po trzech latach nie zaschnęły! 🙂 A dziś skoczę do sklepu kupić małe puszeczki z brakującymi kolorami 🙂 Dulux ma tak, że te farby na zamówienie można kupować w takiej pojemności jak szklanka – jako tester koloru i takie właśnie mi są potrzebne! 🙂

Jak się czujesz z najtrzeźwiejszym facetem na weselu?

Ano dobrze się czułam 🙂

Impreza zaczęła się o 16. Mały kościółek w Sarbicach pękał w szwach i wielu gości stało przed kościołem. Dziewczynki na czas mszy były z dziadkami. Moi rodzice postanowili przyjechać i zająć się nimi na czas mszy i zupy na weselu. Tak żebyśmy odstali kolejce z życzeniami i na spokojnie się posilili pierwszą weselną strawą 🙂 To był niezły patent, bo zajęło to tyle czasu, że dziewczyny odebraliśmy od nich (jeszcze przed zupą) dopiero o 19-stej 🙂 Gości było strasznie dużo. Nie licząc dzieci, młodych i świadków było ich 180, czyli w sumie wszystkich jakoś ponad 200 osób! Młodzi byli przejęci i na maxa szczęśliwi. Promieniali i widać było, że to ich dzień 🙂

Pierwsze wrażenie było, że jestem zbyt mało odświętna :/ Sukienka jeszcze pół biedy, ale rano nie odwiedziłam fryzjera i byłam z tym w mniejszości :[ Cóż… Jak to Lutka powiedziała: Nadrabiałam dziećmi. Dom weselny Rajski dworek w Drzewicy był przygotowany na przyjęcia weselne 100%-owo. Jedzenia było wbród i była pyszne. Na parterze była sala i stoły, a na piętrze pokoje. Był jeden apartament (zajmowali go młodzi), dwie jedynki (dzięki dziewczynkom jeden dostaliśmy my 🙂 i naście dużych pokoi w którym stało 4 lub pięć łóżek (dwuosobowych kanap) między którymi każdą wolną przestrzeń zajmowały dmuchane dwuosobowe materace. Jak się zresztą w nocy okazało miejsc noclegowych i tak było za mało, bo raz po raz ktoś próbował wejść do nas, by sprawdzić czy u nas gdzieś można się położożyć 😉 Łazienki były na korytarzach.

Łucja była zachwycona. Najperw tańczyła na pustym parkiecie,  a potem odkryła w bocznej sali stoły dla dzieci (balony, ciasta, soki i owoce) i tam w rozbawionym towarzystwie zapomniała o rodzicach 🙂 Lilak padł o 20-stej. Pochyliła łepek i przybiła gwoździa. Odniosłam ją do pokoju, przyczepiłam do pasa elektryczną nianię i wróciłam na salę. Łucja odpadła dwie godziny później. Zobaczyłam jak opiera się o kominek (nie paliło się w nim) i przygotowuje do snu na stojąco, więc złapałam Diabla i zanieślimy ją do siostry. Potem pierwszy raz od bardzo dawna wytańczyłam się z moim mężem 🙂 Jeśli chodzi o repertuar weselny to nie było Białego Misia, ale była Wolność (Niech żyje wolność, wolność i swoboda, wolność i zabawa i dziewczyna młoda), Kanikuły (śpiewane po rosyjsku -uwielbiam ten kawałek i muszę go sobie ściagnąć jako dzwonek na komórkę :), Straciłam cnotę (klasyk) i ze dwa kawałki Dody (taka weselna nowość). Imprezę prowadziła babka przy której dinozaury rocka mogą się kondycyjnie schować. Gezjer energi o strunach głosowych nie do zdarcia… Ojciec panny młodej niustannie kursował między stolikami z koszykiem i wymieniał puste butelki Pana Tadeusza z etykietami "Wodka weselna" na pełne… Myśmy się zmyli ok 2 w nocy (zresztą niewiele to zmieniło, bo na górze wszystko było słychać równie głośno i wyraźnie jak na dole) a kapela przestała grać o 7 rano. O ósmej dziewczyny sie obudziły. Poprawiny zaczynały się o 14-stej, kapela startowała od 15-stej, więc pomimo wczesnych planów po śniadaniu (właściwie to nie było śniadanie, ale ci co się budzili szli na salę i przy takim stloe krytym strzechą ucinali sobie kiełbasę, kawał szynki z nogi i smarowali chleb smalcem; w pustej kuchni można było znaleźć czajnik i herbatę, a na stołach stały ciasta…) powrót rozpoczęliśmy ok 11 . O 13 byliśmy w domu i do 17-stej spaliśmy całą czwórką na jednym łóżku. Na obiad z racji lodówkowych pustek podskoczyliśmy do knajpy. Podobało nam się. Doszliśmy do wniosku, że mieliśmy unikatową szansę na dwa własne wesela a nie skorzystaliśmy… Trzeba więc będzie zrobić huczne obchody pięciolecia! 😉 

Jedna z zabaw weselnych. Każde z młodych musi powiedzieć po jednej cesze charakteru tego drugiego, każdą kolejną na jedną z liter jego imienia. Najpierw był Dominik:

  • E – jak elokwentna, M – jak moja, I – jak…
  • Intrygująca! – jeden z gości kajakarzy!
  • I – jak Inteligentna, L – jak…
  • Luxusowa! – ten sam kajakarz! 🙂
  • L – jak Lubiana przez wszystkich, I – jak Inna niż wszystkie, A jak Absolutnie piękna..:)

Potem zajęłam się słuchaniem jaki to Dominik jest Doskonały i Odważny, ale Diabli mi brzęczy do ucha, jaka to jest Justyna… I słyszę Y- jak Yeti… :/ Więc się ocknęłam i fuknęłam:

  • Co jak Yeti?!
  • A znasz inne słowo na Y?

Bilans dwulatka (po)

  • Wszystko w porządku. Wagowo jest pomiędzy 3 a 10 centylem.
  • Co tzn?
  • No, że szczupła jest. Właściwie to bliżej 10-tego centyla…
  • A co się stało z 4-tym, 5-tym czy 6-stym centylem!??!

Dialog pewnie zrozumieją głównie rodzice. Chodzi o to, że centyle są mierzone w takich przedziałach, czego Diabli nie był w stanie objąć 😉

Jutro cd atrakcyjnego sierpnia. Jedziemy na ślub kolegi Diabla. W Świętokrzyskie. Ślub taki parodniowy, ale mam nadzieję wrócić w niedzielę. A od poniedziałku kontynucja biegu organizacyjnego. Najważniejsze rzeczy już są. Jak coś nie dojdzie to trudno, będzie bez tego. A w czwartek pewnie pójdziemy do spowiedzi. Diabli był wczoraj, by być świadkiem bierzmownia swojej siostry (ma to miejsce dziś), ale nie dostał rozgrzeszenia. Powód: cudzołoży, czyli żyje w związku nie-kościelnym. Argument o ślubie za tydzień nie wystarczył. Ręce opadają po takich akcjach. Pamiętam, jak kiedyś mnie rozeźliło info, że ksiądz nie dawał rozgrzeszenia dzieciom przystępującym do komuni. Jaki to grzech mógł popełnić 8-latek?! Przecież to psychologicznie powinno być zabronione – mówienie komuś,że jest zły sprawi, że ta osoba stanie się zła. :/

Mam znajomego, który nigdy nie był grzecznym chłopcem…  Chodzi do spowiedzi raz w roku. Podejrzewam, że na prosbe mamy. Za każdym razem podaje ten sam zestaw przewinień: klnąłem, dokuczałem siostrze i okłamywałem rodziców. A naprawdę w każdym okresie rozliczeniowym mógłby dorzcucić coś po popełnieniu czego ja bym się czuła źle. Może zresztą ostatnio się zmienił? Nie wiem, bo nie nie mam z nim teraz styczności i może już to nie jest "wujek samo zło"? Jakby nie było zawsze mi się wydawało, że to bzdura iść do spowiedzi i nie mówić prawdy. Jaki jest więc jej cel? Ale cel wychodzi na to jest inny: to element niezbędny w układance ceremonii kościelnych. A w jego przypadku sposób na uszczęśliwienie mamy.

Czy tort może być stożkiem?

  • Czy wiesz, że 29% medalistów to ryby?
  • Nie pozwolę zrobić z Lilaka sportowca!
  • Ty będziesz miała wiele do gadania… Ile kosztowała Twoja sukienka?
  • Dlaczego pytasz?
  • Robię budżetowanie. :/

Boy George dawno temu w jakimś wywiadzie powiedział, że wstrząsnęło nim jako nastolatkiem odkrycie, że jego rodzice TO robią. Po mnie pamiętam to akurat odkrycie jakoś spłynęło. Ale inna rzecz mi w rodzicach przeszkadza. Zresztą wydaje mi się dotyczy to wszystkich rodziców, którzy nimi zostali w ’70. To było pokolenie nieodpowiedzialne i mam wrażenie nie było do końca dorosłe. I to czasami wyłazi. Nie znoszę jak moi rodzice są … jakby to powiedzieć… ubawieni. Rozbawieni. Jak wpadają w wir zabawy i są nieodpowiedzialni. Wiem, wiem – jestem potworem, że chcę limitować rodziców, ale dla mnie rodzic powinien być ten zawsze o krok poważniejszy :)) Nie wiem co będzie dziewczyny we mnie drażniło, ale z pewnością coś wymyślą :))

Dziś zamawiam tort… Tak wymyśliłam, że musi być okrągły, ale nie płaski. Standardowo na chrzciny wybiera się tort księgę, ale u nas okazji więcej, więc wariant odpadł. Bez napisów no bo i co napisać? Ozdobiony małymi kwiatkami, albo gołąbkami. Biały. Ale co też wymyśli mistrz-cukiernik to inna sprawa :[